czwartek, 19 marca 2015

[Season II] Prolog

Nic nie napełnia człowieka takim szaleństwem aniżeli patrzenie, jak wszystko, co kochałeś, zostaje ci odebrane…

Dokładnie tamtego dnia Yuki poczuła, jak ktoś wżyna jej się w głowę. Owego popołudnia pierwszy raz ujrzała swoje. Kyoki wyglądała dokładnie jak blondynka, lecz w kilku cechach różniła się. Oczy jej połyskiwały na fioletowo, a włosy były czarne jak noc i strasznie długie. Nie miała na sobie ubrania, tylko była opleciona cierniem. Widząc ją Nekozawa była przerażona. Kiedy usłyszała szept za swoimi plecami, włoski na karku stanęły jej dęba. Odwróciła wzrok od tej dziewczyny i poczuła, jak jej serce zwalnia rytm. Kimiś został przywiązany cierniem do krzyża. Dziewczyna nie potrafiła wydusić z siebie ani najmniejszego słowa. Poczuła, jak łzy spływają po jej policzkach.
- To twoja wina - powiedziała ciemnowłosa.
Odwróciła się ponownie do niej. Śmieszyła cała sytuacja. Kiedy z jej krtani wydostał się śmiech, poczuła się bezradna.
Uległa szaleństwu

Od tamtej pory minęły prawie trzy lata. Pod opieką Królowej Śniegu, Yuki stała się silniejsza. Zdała egzamin na Chuunina, a w obecnej chwili egzamin na Jounina, bez ani jednego zadrapani. Stał przed nią, już któryś z kolei, który tzw. Człowiek Śniegu <czyt. Yeti>. Liczył co najmniej dwa i pół metra wzrostu, szerokości niewymagającej opisu, a jego zapach przyprawiał o mdłości. Płatki śniegu opadły na moje ramiona.
- Yucchi – spojrzała na białowłosą – Zobaczymy czy teraz dasz sobie radę.
- Ależ królowo, on jest już dwunasty – wtrąciła się podwładna królowej, Tatsuya.
- O naprawdę? – żachnęła się.
Blondynka odwróciła od niej wzrok i wykonała pieczęć z niezwykłą szybkością.
- Kuchiyose no Jutsu! – krzyknęła, kładąc dłoń na śniegu.
Z kłębu dymu wyłonił się jej ukochany duch Nekomimi, Kazuyoshi Nekozawa.
- Jak spotkanie z Saito? – zapytała.
- Świetnie, mam coś dla ciebie – powiedział, szczerząc się głupowato.
- Honto?! – powiedziała podekscytowana.
- Yuki! – skarciły ją Yasuda-hime i Tatsuya.
- Hai, hai – mruknęła i spojrzała porozumiewawczo na Opiekuna. – Gotowy? – zapytała, uśmiechając się przy tym chytrze.
- Zawsze i wszędzie – żachnął się.
Oboje zaczęli wykonywać pieczęcie, a po wykonanej sekwencji oboje wystawili dłonie ku niebu.
- Raiton: Kirikan no Jutsu! – krzyknęli oboje.
Z nieba, zza gęstych chmur wyłoniły się dwa smoki, które były stworzone z czystej elektryczności. Uderzyły one prosto w przeciwnika. Człowiek Śniegu przyjął cały atak. Upadł z hukiem na ziemię i zaczął rozchodzić się z niego dym. W niektórych miejscach jego ciała znajdowała się reszta błyskawicy. Odruchowo przybiła z Kimisiem piątkę. Oddech Nekozawy stał się ciężki i płytki. Zadanie obejmowało 13 takich stworzeń i tyle zostało wykonane.
- Barwo – powiedziała białowłosa.
- Jest gotowa? – zapytała Himuro.
- Tak, lecz dalej martwi mnie Kyoki. Zapieczętowałaś ją, lecz ona może się uwolnić – powiedziała dosyć ponuro.
Podeszła bliżej i uśmiechnęła się szeroko. Kobieta spojrzała ku drzewu, którym siedziała dziewczyna o długich brązowych włosach.
- Nacchi, wyruszasz z nią do Konohy - rozkazała.
- Oke – odpowiedziała, śmiejąc się.
- Jako jej przyzwoitka względem Setsuzoku- dodała.
- Przyzwoitka?! Przecież kontroluję Kyoki! – zaprzeczyła, uderzając się dłonią w między piersi.
- Koniec, kropka – krzyknęła.